Forum Samodzielny Oddział Szturmowy "RAVEN" Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Milsim Kotowice 8.05

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Samodzielny Oddział Szturmowy "RAVEN" Strona Główna -> Wrażenia, relacje etc.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Yaro



Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wrocław/bielsko

PostWysłany: Czw 22:25, 12 Maj 2011 Temat postu: Milsim Kotowice 8.05

MilSim "Behind The Enemy Lines" 8.05.2011

Kotowice


Gdzieś w Kotowicach to się działo…

Dostaliśmy zaproszenie od Rosomaków na milsim. Taki trochę inny, bo tylko kilkanaście godzin. W jakiś tam Kotowicach. Niedaleko to jest od Wrocławia to czemu by nie. W dodatku miał się zacząć o 3 w nocy już w niedzielę i w niedzielę o 14 miał być finisz. To impreza na zaproszenia. A wiec sami znajomi. W zasadzie bardziej Rosomaków niż naszych, ale okazało się, że w większości się znamy. Nas z Plutonu było kilkanaście sztuk. Nawet zastanawialiśmy się czy nas nie podzielą, ale nie… Staliśmy się jednostką Serbskich nacjonalistów pod dowództwem Arkana (szczupłego) Слава велики ратник Arkan czy jakoś tak…


Strojenie się i malowanie pyszczków


Siłtaśne fotki…


Weź pan…kup hot doga…


Ale zanim milsim, wpierw przygotowanie do niego. Ja tam jakoś na hurra na milsimy się nie pcham z wielu powodów. Ale głównie, bo robią je na wiosnę i jesień głównie a wtedy zimno, deszcze, wiatry i jakiś śnieg nierzadko się trafia. Swoje się kiedyś namarzłem i mi się już nie chce. Choć głównym powodem jest bardziej brak sprzętu niż niechęć do dymania to tu to tam. Zasada dla mnie jest jedna – dobre buty i gore. Na razie butów brak więc tylko jakieś letnie tam pochodzenie mogę uwzględniać. Ale taka opcja jaką zaproponował Genierał to jak najbardziej. Da się deszcze przeżyć i nawet dymanie po jakiś bagnach. Ale co najważniejszego to skusił może nie tylko mnie zdjęciami terenu. I zaraz wyobraźnia zadziałała. Zdjęcia o wschodzie słońca… Smile No coś pięknego to może być. Dla fotek można jechać a co…


Czy to jest k…a wiadro!!!


Kilka słów na niedziele w wykonaniu jego wielebitności Genierała


Te ziom… Ale gdzie ja jestem…


Przed wyjazdem spotkanie w K84 i przygotowanie do wojny zgodnie z zaleceniem orga, że ma się już na miejscu być przygotowany do wejścia w teren. No to co zrobić… Przygotowujemy się. Bierim w ruki kolorki i nakładamy makijaż na ryjek znaczy mordę tudzież twarz. Kreska w prawo, kreska w lewo. Zmiana kolorku. Jakieś mazy tu i tam. A teraz szminka… Wróć!!! Nie ta sesja… Ogólnie malowanko może i nie zgodne z zasadami jakiegoś tworzenia kamuflażu, ale nie o to chodzi. Zresztą farbki chyba kontraktowe, więc same załatwią wszystko jakby co. Najważniejsze, to się dobrze pomazać i dobrze z tym czuć i bawić. No i co najważniejsze wyjść dobrze na zdjęciu. Bo inaczej kicha.


A teraz słowo na niedziele… Niebo jest tam…

W końcu ruszamy. Na CPN po jakieś ciecze i hot dogi i spotkać się z resztą Formacji z Wrocka. Z tymi ryjami w kolorze, to pewnie i za free byśmy dostali papu, ale akurat pani przez okienko sprzedawała. Troszkę się jej łapki trzęsły, ale nie wiem czemu, przecie my pokojowe istoty i przemocy się brzydzimy w zasadzie.


4:53 a my gdzieś idziemy


5:01 pilnowanie nasypu


Straż Ochrony Kolei „железнички радници обезбеђења” – to my

Jedziemy. I dojechaliśmy jakoś. Trochę tylko myląc miejsce parkingu. Tam spotykamy resztę naszych i resztę Serbów z którymi będziemy działać. Szczupły nie rozdziela nas. Więc tworzymy najliczniejszy oddział. Dowodzi Radziej i dzieli nas teamowo. Deadline plus Taps i dwu z 1st SQUAD - OLD GUARD – Xeratus i Kragan oraz FoxHound i Raven. Jest jeszcze ktoś na szpicy i Sokół w ariergardzie. Wychodzimy z parkingu i po chwili jest odprawa pod jakimś mostem czy czymś. Generał nakazuje dwuszereg. Pierwszy dwa kroki w przód i w tył zwrot. I tak oto przemawia do dwóch kolumn Serbskich wojowników. Coś tam o bhp i żeby uważać na dziki, i samotnych wędkarzy i nie napadać ich od tylca bo wrażliwi i takie tam. Od razu jest powiedziane, żeby się początkowo nie nastawiać na strzelanie a raczej zwiedzanie ale całego scenariusza złośliwa bestia nie zdradza. Następnie велики Arkan szczupły wyznacza kolejność w szyku i dymamy gdzieś na jakiś most kolejowy gdzie mamy mieć kontakt z łącznikiem.


5:03 – ja jeszcze nie śpię…


Jakiś kótki postój


5:12 – w marszu…

Ruszamy. Wpierw kolumną podwójną, ale w miarę drogi szybko przemienia się z uwagi na stan drogi w pojedynczą. Ale zmienia się to co jakiś czas. Ja z Nikitą zamykamy kolumnę Plutonu. Za nami tylko ludzie Sokoła a może z Sokoła, bo tego się do końca nie dowiedziałem. Na czele dymają ludzie szczupłego. Co jakiś czas postój. Z różnych powodów. Nam na tyle jest to akurat nieznane. Ale podobno i dzik się trafił jakiś. I światła jakieś. To akurat i my zobaczyliśmy. Ale cały czas idziemy. Co jakiś czas jakieś rozwidlenia ale my trzymamy się blisko torów. W pewnym momencie gdzieś się zwiad zagubia. Ale ma się sam znaleźć. Sokół zostaje w tyle a my idziemy dalej. W końcu postój. Idziemy z Nikitą po Sokoła, bo zostali za daleko a są tam różne rozejścia.


Ariergarda…


Gdzieś w krzakach


W końcu nasyp i znajdujemy miejsce przeznaczenia. Czekamy na tego/tych łączników. Nas Radziej wysyła za nasyp pilnować. Nas to znaczy, ja, Marcin, Ceran i Nikita. Jest jakiś bunkier z jednej strony i z drugiej strony i całkiem wygodny nasyp. Ruszamy. Chyba mają łącznika. Idziemy kawałek i znowu postój. My dalej na nasypie. Reszta Formacji gdzieś w krzakach pod nasypem kolejowym. Czekamy i pilnujmy. Nam prostym wojakom, to byle wódę i kobiety dostarczyli oraz żarcie w różnej kolejności, to możemy zrobić wszystko.


5:16 – kolumna stop!

Ruszamy.

Znowu marsze. Idziemy na szczęście drogami. Więc nie jest tak źle. Ludzie idą podwójną, bo szeroka droga. Świta już. Ale nie ma jeszcze szału. Zdjęcia marne ale już jakieś są. Powoli idziemy tam gdzie nas prowadzą. Niespecjalnie jakoś rozciągnięci. W sensie Pluton. Jedna kolumna. Za nami śmiga Sokół przez chwilę nawet Skorpion. Coś w tym było, ale jeszcze wtedy nie zdawaliśmy se z tego sprawy.


Postój na jakimś skrzyżowaniu


Ktoś idzie…

Kabum!!! Jak nie pierdolnie coś!

Ale się pięknie nasi rozeszli aż się łza w oku kręci i poematu to godne jest albo pieśni jakiejś. No jakby jakaś regularna armia a nie jakieś tam psudo wojsko Serbów. Co treningi to treningi. Po tylu latach wreszcie jedna akcja wyszło. Jakieś nagrody, medale, pochwała z wpisem do akt. Ja nie wiem, ale dowódca powinien no choć grochówki jedną miskę dać więcej i jaką piersiówkę za tę akcję. Tylko o co chodzi? Ktoś, coś tam krzyczy, ktoś coś odpowiada. Ni w cholerę nić z tyłu nie wiem. Ale podobno nowe rozkazy a to był posterunek jakiś.


5:54 ruszamy znowu gdzieś…


Szukanie pilotów…


Nic to, idziemy dalej. Jakiś pojazd za nami. W krzaki. I potem znowu. Tył donosi, ze chyba śmiecie wywalają złoczyńcy. My jesteśmy na jakimś skrzyżowaniu przy polanie i zalegamy. Radziej wysyła patrole a reszta siedzi. Czekamy na decyzje. W końcu są. Rozdzielamy się i szukamy jakiś pilotów. Psia juchy zakłamanego imperializmu. Podobnież jakiś oddział SAS ma ich też znaleźć. My mamy być pierwsi. Należy pojmać, ale nie wolno zabijać nawet jak się zrani. Bo wtedy jak inne trupy pozostaje marsz do Nieba.


Jakiś kontakt


Gdzieś w terenie… szukając wroga…


Znowu podzieleni na teamy idziemy i szukamy. Taka jakby tyralierka. Szukamy i szukamy. Jakaś polana przed nami z wieżami dla myśliwych. Tam nikogo nie widać. Coś tam ktoś zobaczył z drugiej strony. Jakiś kontakt. Może dwa. Marv, JP3 i Horblower idą za jakimś bagnem równolegle do nas. My łączymy siły i posuwamy się gdzieś do przodu. Powoli i ostrożnie, bo to mogę być albo te całe SAS-y albo piloci. A krzaków na pułapkę sporo. Teren też zróżnicowany. I nikogo nie ma niestety. Dochodzimy do jakiegoś skraju lasu. Przed nami kolejna spora polana. Przerwa. Czas coś zjeść, napić się i odpocząć.


Hmmm… gdzie to było… hmmm…


Patataj patataj…


Piknik na skraju lasu…

Po pewnym czasie na radiu słychać Arkana, że mają kontakt. Są pierwsi ranni. No tak, jedni się dobrze bawią a my sobie gdzieś zalegamy. Radziej podrywa śpiochów i ruszamy w kierunku reszty sił Serbskich. Powoli przeczesujemy las. W pewnym momencie – Kontakt! Ktoś przed nami. Rozdzielamy się. Fox-y i Raveni idą razem a Radziej ze swoimi trochę na prawo od nas i w tyle. Widzimy kogoś. To nasi. Rozpoznaję Arcadoo. Pojawia się też Śliwek. Już ranny. Przed nami są już SAS-anki. No to za nimi. Oddział Radzieja dalej z tyłu a my ruszamy w pościg. Serie z aegów. Świst kulek nie tylko w stronę potencjalnego wroga ale i w naszą stronę. Odpowiadamy ogniem. Ja tam jeszcze nikogo nie widzę.


Trochę snu na warcie jeszcze nikomu nie zaszkodziło…


Mam puls – ja żyję!!!


W kierunku wroga marsz…


Walka u boku specnazu z oddziałem SAS-u


W pogoni za uciekającym wrogiem



Zalecenie orga, to ogień na singlu lub krótkimi seriami. Serie były krótkie tak 3-5sekund. To pozwala na dobrym lipo wywalić reala a nawet lowa. Jest fajnie. Ale jakoś nikt nie narzeka. I po naszej stronie i po stronie wroga. Wycofują się. My za nimi. Jakaś przesieka i otwarta przestrzeń. Zastój. Kurwa! Nie może być zastoju. Radziej dalej jeszcze trochę ma by dojść do nas. Dostaje Nikita. Fuck! Od swojego. Świetnie. Tak to jest jak palec szybszy od oka. Ruszamy z Marcinem na prawą flankę linii drzew i przebiegamy polanę. Za nami ruszają kolejni. Dochodzi Radziej z resztą oddziału i ruszamy za wrogiem. Dostają nasi. Ale i wróg też dostaje i to nie tylko ranni. Schodzą i trupy. Podchodzimy jakimiś jarami. VonBombke idzie na przedzie i jakaś seria w jego stronę. Kitramy się za drzewami. I próbujemy namierzyć strzelca. Bombke rusza strzelając i dostaje. Śliwek zostawia replikę i biegnie z opatrunkiem. Zakłada i wraca. Chwile potem ja dostaję i tez mnie leczy. Dochodzi Ceran i wbija w jakiś dół. Po chwili dostaje Nikita. Chwilę potem kolejna seria załatwia Bombke. I to z boku. Obeszli nas? Ale jak? Przylegamy ze Śliwkiem do gleby bo przed nami ktoś się zbliża. I dostaję serię od frontu i z boku. Koniec gry. Śliwek i Ceran jeszcze walczą ja schodzę i ruszam za resztą naszych kierujących się do Nieba. Bo gdzie indziej iść. Tam się dowiaduję, że nas całkiem skutecznie nasi pozdejmowali. No świetnie. Jakoś tak wychodzi, że większe straty ponieśliśmy od Sokoła niż od wroga. Zaczyna to być norma na milsimach. Trzeba się przyzwyczaić chyba. Ale trudno. Tak to jest. Raz nas raz my kogoś. Normalno…


Osłona i naprzód…


Cały czas do przodu


Opatrywanie rannego


Idący do Nieba

Czas do nieba… To idziemy wesołą gromadką. Po drodze spotykając i innych wędrowców kierujących się tam gdzie i my. I znajdujemy Niebo. A tam spora już gromadka SAS-ów. Brakuje grilla. Ale jest wesoło, bo jak ma być inaczej. Już niewielu zostało żywych SAS-ów a nasi znajdują lotników. W końcu ostatni SAS pada i koniec scenariusza. Jest koło 11 a więc wcześnie. Idziemy na parking.


I ten biedny do Nieba


Buszujący w trawie..


SAS czy Serb i tak wszyscy trafią do Nieba



PODSUMOWANIE

Kurde, i co tu podsumowywać. Org, ściśle wydzielał informacje. Wszystko było tak jak mówił. Wpierw chodzenie a potem interakcje. I tak też było. I było moim zdaniem zajebiście. I chyba nie tylko moim. Współpraca zadziałała. Ktoś zginąć musiał. Sam wywaliłem ze dwa, trzy magi. Jeden real i dwa midy jakoś tak. Czy celnie to nie wiem. Mnie tam celnie trafiali. Nasi Smile


Ktoś dalej szuka pilotów


Obrazek z Nieba

Imprezy na zaproszenie to dobra rzecz. Nie wiem czy tu podchodzi opcja, że kameralna to była impreza, bo trochę luda przyjechało. Ale nikt na nikogo nie darł japy. Ludzie się przyznawali do trafień. Ogólnie bardzo pozytywnie. Tylko ten wschód słońca się nie wydarzył taki jak miał. Następnym razem ten element scenariusza proszę poprawić. Sam teren fajny. Poprzecinany drogami, polanami i jakimiś akwenami wodnymi. W tym bagna jakieś. No i o to chodzi. Chętnie tam zawitam ponownie. I jakoś mało komarów. Może to akurat przypadek, bo teren wilgotny jest i powinno tego cholerstwa być trochę, ale nie będę się o to czepiał. Niech tak zostanie. Ja chętnie znowu tam wpadnę się pobujać w terenie. Nawet jakbym miał nic nie postrzelać. A co mi tam Smile


Powroty…


Są i lotnicy…


Podziękowania dla Organizatorów czyli Genierała i Rosomaków za zaproszenie na imprezę oraz znajomym i przyjaciołom po obu stronach. Fajnie się z Wami walczyło i przeciwko Wam  Do zobaczenia następnym razem…


Po walce…

Fotki:
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Samodzielny Oddział Szturmowy "RAVEN" Strona Główna -> Wrażenia, relacje etc. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin