Forum Samodzielny Oddział Szturmowy "RAVEN" Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Salownik part tu - 25.04 Bielsko

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Samodzielny Oddział Szturmowy "RAVEN" Strona Główna -> Wrażenia, relacje etc.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Yaro



Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wrocław/bielsko

PostWysłany: Śro 0:09, 27 Kwi 2011 Temat postu: Salownik part tu - 25.04 Bielsko

Stalownik part tu


Stalownik

I ponownie w tym samym miejscu choć nie do końca o tym samym czasie i z tymi samymi ludźmi. Ale po trochu jakby tak. Dzień przerwy na święcenie nudy i lenistwa i powrót ranny do boju. Tylko trochę niedziela nie zapowiadała, że będzie fajnie i słonecznie a raczej cokolwiek deszczowo. Takie pokropienie akurat w lany poniedziałek, to tak trochę jakby na miejscu. Ale z drugiej strony, to deszcz nie jest specjalnie pożądany. Przy czym jako, że Stalownik cokolwiek jeszcze stoi, to jest się gdzie skryć przed tymże deszczem.


Stalownik – widok chyba na izbę przyjęć, ale po obecnym stanie trudno stwierdzić


Ten…tam… szereg jakiś…


Rano się wstało i poszło dróżkami w kierunku celu. Na szczęście pogoda się poprawiło i nawet przez moment świeciło całkiem ładnie, ale w miarę zbliżania się do celu pojawiło się jakieś zamglenie i chmury. Nie wskazywało, że ma padać, ale na wszelki wypadek gore było.


Kontrola czerwonych szmat

Na miejscu mniej więcej o czasie organizator zrobił z ludzi rząd a nawet dwa rzędy o fachowej nazwie dwuszereg. Mniej więcej, bo ktoś by się zawsze mógł dowalić, co do jakości tej formacji ludzkiej. Nastąpiło to, co nie wszędzie występuje a powinno, czyli sprawdzenie czerwonych szmat. A także pozwoleń dla nieletnich i ID medycznych. To ostatnie, to nie tylko wymysł jednego lokalnego środowiska, bo jest też wymagane i gdzie indziej, mimo, że praktycznie posiadanie tego ID nie ma żadnego zastosowania w przypadku jakiegokolwiek wypadku. Ale skoro jest wymagane to czemu nie. Nie takie niepraktyczne rzeczy ersoftowcy noszą i używają i jeszcze się z tego cieszą.


Jedyna babka była po jedynie słusznej stronie


Skradający się ninja


Nastąpiło szybkie wyjaśnienie zasad przez Piotra i Granata, co można a czego nie na Stalowniku, tak w środku budynku jak i na zewnątrz. Limity do CQB jak najbardziej. Wymóg używania krótkiej w piwnicach też jak najbardziej. Kontrowersyjne jest za to wymaganie oświetlenia celu przed strzelaniem do niego. Teoretycznie logiczne, ale praktycznie cokolwiek już mniej. Bo robiąc zasadzkę po włączeniu światła można zastrzelić jedną osobę ale niekoniecznie więcej. A pozycja jest zdradzona. I np. idąc we dwóch drugi zdejmuje strzelca. Oczywiście można się pokusić o to, że ostrzelani muszą oświetlić cel do którego strzelają, ale pierwszą reakcją (sprawdzone doświadczalnie na tych dwu strzelankach), że osoba ostrzelana odpowiada ogniem odruchowo. Jak ma włączoną latarkę to może i poświeci jak nie, to i tak strzela.


Zaszedł naszych od tyłu


Drogą przez podziemia…

Oczywiście racją jest że tak jest bezpieczniej. Ale na poziomie gry, nie jest to aż tak istotne jak się używa klamek. I to z uwagi na dystans i celność strzelania z krótkiej. Poza tym akcje w podziemiach nie są regułą. Ale takie prawo organizatora by miał swoje fanaberie. I się do nich trzeba stosować, przynajmniej do czasu aż je zmieni.


Gotowi do wyjścia z budynków

Tak czy siak zaczynamy od walki o flagi. Jest 5 flag, które trzeba dostarczyć do swojej bazy. Są rozmieszczone w różnych miejscach na obiekcie. Oczywiście zdobyte flagi można odbijać, przy czym tylko jedną na raz.
Podzieleni na dwa zespoły zaczynamy z własnych baz. My przy wejściu na obiekt. Ja z Abdulem mamy na szybko śmignąć do podziemi i rąbnąć tą która tam jest. Biegusiem ruszamy do budynku. Drugie wejście i szybko docieramy na miejsce. Bierzemy flagę, ale zostajemy schowani czekając na jakiegoś wroga żeby sobie postrzelać trochę. I trochę poczekaliśmy.


A za śmietnikiem czają się też dwaj panowie z wodą a końcu lany poniedziałek

Podziemia mają swój dźwięk… Nie ma ciszy absolutnej, bo zawsze coś tam wydaje jakiś dźwięk. Ostatnim razem jakoś się nie zwracało uwagi, ale teraz po deszczach, wszędzie coś kapało. Jak się nasłuchuje głosu kroków skradającego się wroga, to każda kropla spokojnie może taki odgłos udawać. I co rusz, człowiekowi włączała się nadwrażliwość i słyszał skradającego się. Ale nie… to tylko kolejna kropla gdzieś tam spadająca na różne rodzaje podłoża… I tak było niejeden raz.


Wróg niecnie z flanki ostrzelał i zabił…

Wreszcie pojawiły się głosy wyprzedzające kroki. Ktoś się skradał a w zasadzie mało skradał a bardziej szedł sobie z latarką. Czekamy spokojnie. Zatrzymali się na skrzyżowaniu korytarzy. I gdyby właśnie nie zasada oświetlania celu pewnie obaj by zostali zdjęci a tak to se nawet jednego nie trafiłem bo od razu obaj zaczynają strzelać. Dostaję w nogę i po zabawie. Ale Abdulowi udaje się dostarczyć flagę do bazy. Nie wiem czy walczył z nimi czy tylko brał nogi za pas, ale dotarł.


Pan ninja….


A flagi są bronione choć spodnie przykrótkie…

Koło bazy są już dwie flagi. I ktoś pilnuje. Ale trochę nieuważnie, bo pan z Kurtzem zachodzi ich od tyłu wysyłając na respa a sam uchodzi z flagą. I tak bywa. Życie po prostu. Na szczęście czas respa jest krótki i wchodzę ponownie do gry. Znowu do podziemnych korytarzy. Tam się skradam, nasłuchuję i przemieszczam to tu, to tam… I kurde, żywej duszy nie ma… no to schodkami do góry. Przeczesuję sobie pomieszczenia w głównym budynku. Widzę jak po drugiej stronie się czają i nasi i wrogowie. Coś tam strzelają nawet. Wychylam się przez jedno okno a tu mi pędzi czarny ninja, to z dwu klamek walę do niego. Nie będzie mi tu się jakiś czarnuch skradał biegiem w kierunku podziemi… Odległość jednak była może nie jakaś straszna, ale na beretki wystarczająca, w szczególności, że tenże łobuz biegł a prędkość lotu kulki za wielka nie była.


Nasza flaga jest i będzie…

No i nie trafiłem

Pół magazynka z każdej a koleś się gdzieś w jakiejś norze schował. Znowu śmigam do tuneli. Powoli się skradam głównym korytarzem do drugiej części kompleksu. Szeroki jest. Trochę nawet oświetlony, przez jakieś okna w pomieszczeniach przylegających do niego. Ale końcówka ciemna jak diabli a tam może być ten ninja na czarno cały ubrany. Bez światła, bo i po co, idę sobie sprawdzając każde pomieszczenie. Przez jedno z okien widzę jakiś przyczajonych. Niestety, to swoi. Są już prawie pod bazą nieprzyjaciela. Powoli się skradam dalej, bo to że są gdzieś nasi przede mną nie znaczy, że jakiegoś aliena nie ma tam też.


W lesie też ktoś był…

Na szczęście czysto.

Nasza strona obsadziła pozycje wyjściowe na bazę wroga i ich zapas flag. Przez ten czas gdy ja się skradałem i zwiedzałem, akcja na powierzchni i na zewnątrz budynku sobie trwała w najlepsze. Teraz my jesteśmy blisko ich bazy. Wypad po flagę. Udany i teraz tylko eskorta do naszej. Część leci z flagą, część zostaje pilnować kolejnej. Mamy kontakt. Z góry schodzą z respa przeciwnicy. Nie namyślam się długo i choć dystans spory, to naparzam z klamek. Teraz beretta i glock w użyciu. Jeden trafiony, ale pewności nie mam czy to z mojej krótkiej czy któregoś długiej repliki. Za chwile zza jakiegoś śmietnika jeden z naszych z pistoletu zdejmuje drugiego.


Radość ze zwycięstwa czy z trafienia kolejnego chłopa…

Chwila ciszy.

Przez radio jest pozwolenie by brać kolejną. Idziemy we dwóch. Ledwie dochodzimy na skraj lasu koło wrogiej bazy, mój partner dostaje. Ja się ostrzeliwuję, ale nawet nie widzę, gdzie w tej zieleninie jest ktokolwiek. Coś tam se postrzelałem na chybił trafił. W odpowiedzi kilka serii w moje schronienie w śmietniku. Do czego to przyszło, że się człowiek w śmietniku broni. Jakiś ogień z flanki. Jest kilka metrów do drzwi budynku, ale biegnę w kierunku osoby która do mnie z flanki waliła. Jak na poważnych filmach klasy C biegnę i strzelam z pistoletów w kierunku wroga. No, długo to nie pobiegałem. Może bym i siłą ognia z klamek poraził wroga za drzewem, bo mówił, że mu koło szyi śmigła kuleczka, ale dostaję z boku w bok i sobie tylko mogę pójść, się odrodzić kolejny raz. Akurat jak doszedłem okazało się że wszystkie flagi nasze. Koniec walki.


Walka powoduje, że ludzie głodnieją…


Żywcem mnie nie wezmą i basta…

Druga część, to klasyczny CTF czyli dwie flagi, które trzeba mieć po swojej stronie i utrzymać przez 10 min jak wcześniej zdobędzie się tą drugą na przeciwniku. No to sru… Ja standardowo, ponownie z Abdulem i jeszcze jedną osobą dymamy podziemiami. Czekamy przez chwilę aż się na powierzchni zaczną kroić. Przygotowujemy małą zasadzkę, ale ponownie chętnych brak, więc trzeba iść na powierzchnię.


Chwila przerwy…


Czas znowu kogoś zastrzelić…

Abdul powoli wychodzi po schodach, ale pilnowane są i ktoś, na szczęście niecelnie strzela. Wycofujemy się. Ja zostaję i jak zaczyna się jakaś zadyma na górze wychodzę powoli na górę z żądzą siania kompozytem. Singlem. Ale bardzo szybko naciskając spust klamek. Wychylam się znad jakiejś zasłony przy wyjściu z piwnicy a tu mi ktoś z drzwi z naprzeciwka jak nie wyjdzie z przytupem. No to strzał! I byłby prawie friendly fire za drugim strzałem, ale akurat rozpoznałem jedyna kobietę w naszym gronie po blond włosach wypadających spod hełmu. W zasadzie to nie dobrze, bo drugi raz wychodzi na to chybiłem z bliska a jak daleko strzelam to trafiam. Ciekawe. Długo jednak nie pożyła, bo za nią w ciemnym pomieszczeniu krył się skrytobójca i zdjął ją a potem i mnie.


Respa koło byłego kiosku


Się biegnie się skrada…

Resp i po respie. Już nasi bronią na tarasie naszą i obcą flagę. Czas się kończy, ale co i rusz nas zachodzą od strony repsa. Wpierw ninja, potem jeszcze jacyś. Na szczęście dostają. Anka ze stopni schodów na szybko zdejmuje dwóch i koniec czasu. Teraz zmiana stron.


Snajper

Ustawiamy się jakoś. I zaczyna się wymiana ognie. Teraz chcę wypróbować berettę r93. Ma strzelać seriami. Stoję za jakąś ścianka z otworkiem i strzelam się z kimś na końcu korytarza który prowadzi do barierki na której jest flaga. Mam zasięg, co cieszy. Pierwsze strzały z beretty i zamiast serii to singiel. Wychylam się zza zasłony i z glocka próbuję strzelić do uparciucha po drugiej stronie a tu sruuu… poszła seria. No fajnie, ale ten nie powinien mieć tej opcji. Ale co tam będę narzekał. Strzela. I co dziwne trafiam. A nawet jakoś nie mierzyłem. Ale wróg się ciekawie skrył za zasłoną z jakiś drzwi. Głowa była niewidoczna ale w pozycji klęcznej pięknie wystawały plecy i że tak powiem zad. I w coś musiał dostać. Podbiegam do połowy tarasu. Nasi atakują od strony ichniego respa. Ja się zasadzam i wymieniem kulkami z jakimś a tu mnie od tyłu jakiś jak nie walnie serią po grzbiecie. Długo nie pożył, bo go zaraz z okienka ktoś zdjął. Ale dla mnie żadna pociecha, niestety...


Mi flagi nikt nie weźmie…


Sławny drut kolczasty lepiej widoczny

Wracam ponownie po respie do akcji. Koło budynku sobie zajmuje miejsce. Wtem, od strony filarów jakieś zamieszanie i atak wroga. To strzelam. Jednego może i trafiłem. Ale dwóch albo trzech tam jeszcze jest. Jeden za filarem jakieś 3-4 m, tylko mu butki wystają i w nogę mu kilka kulek sprzedaję. Niestety moment później i sam dostaję. No to resp. Mamy znowu flagę. I wróg bardziej atakuje bo mu się czas kończy. Ledwie wychodzę z respa, a już dostaję od Logana, którego nieopatrznie wziąłem za trupa gadającego z innymi trupami. Pech. Znowu z respa i odchodząc w bok strzelamy się z atakującymi. I znowu koniec czasu.


Pilnując flagi


Atak na bazę

Dla mnie to koniec imprezy.

Postrzelałem. Co dziwne mimo większej ilości ludzi, jakby mniej strzelania, ale tego nie jestem do końca pewien. W sobotę, było bardziej celnie i skutecznie, teraz więcej kulek w przestrzeni ale mnie skuteczności. Ale tak to czasem bywa.


Rosyjski soldat też czegoś chce..

Podobało mi się. Głównie za sprawą budynku. Było ciekawie, intensywnie dla tych co biegli z długą. Bo ostatnio z długiej też sporo wywaliłem ale teraz tylko krótka się ostała. Nie można było stwierdzić nachalnego T1000 choć ktoś coś tam narzekał. Sam miałem wątpliwości, ale jak się strzela z klamki tylko, to pewnym nie można być jakoś szczególnie. Fajnie było raz zobaczyć serię wystrzeloną w moją stronę z jakiś może 10m, po której powinienem być trafionym a ona się tak pięknie rozsypała na boki. Żeby choć ostatnia kulka poszła prosto, ale nie… Stałem i chyba czekałem na nieuchronne trafienie a tu wszystko przeleciało obok. Ciekawe doświadczenie.


Skradający się Logan…

Mam nadzieję, że jeszcze uda mi się wpaść na Stalownik postrzelać. Może większa ilością ludzi z Formacji, bo miejsce się podoba… Kto wie… Z niektórymi spotkam się mam nadzieję już niedługo na Borne. Ale teraz powalczymy razem Smile

Fotki:
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Samodzielny Oddział Szturmowy "RAVEN" Strona Główna -> Wrażenia, relacje etc. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin