Forum Samodzielny Oddział Szturmowy "RAVEN" Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Miasto jest nasze - Raszówka 31.10.10

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Samodzielny Oddział Szturmowy "RAVEN" Strona Główna -> Wrażenia, relacje etc.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Yaro



Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 313
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wrocław/bielsko

PostWysłany: Wto 16:02, 02 Lis 2010 Temat postu: Miasto jest nasze - Raszówka 31.10.10

Miasto jest nasze.

Proklamowaliśmy niepodległość po latach wyzysku i ucisku z rąk pachołków rządu, który podobno demokratycznie się wybrał i narzucił nam jarzmo zgniłego imperialistycznego mcDonalda, Fast foodów i innej coca coli. Od dziś będzie mcAndrzej i już. Dość korupcji i stania w kolejkach po cokolwiek! Jesteśmy wolni a miasto jest nasze.



Rewolucjoniści przybywają



Główny organizator – fortek



Pluton – katedra konserwacji nawierzchni płaskich z instytutu fizyki doświadczalnej



Mieliśmy małe problemy ze sprzętem

Nasze hasał wyzwoleńczy były mocne i prosto płynące z naszych serc. Chcą w końcu upomnieć się o nasze należne nam prawa chwyciliśmy za broń i dalej na przeklętego uzurpatora. Bo racja jest po naszej stronie i basta. Będzie rewolucja i stała się rewolucja. Mieliśmy moralne prawo dokopać złemu, bo tylko psa się nie kopie.



Wraże pachołki imperalizmu



Hetman polny rebelii



Ognisko wrogiej propagandy



Pochód na miejsce o nazwie kodowej Resp – tajny ośrodek dowodzenia sił rebelii


Rewolucja ruszyła cokolwiek opornie, ale kto też z nas miał jakieś wojskowe przeszkolenie. No prawie nikt, ale przecież nie matura a chęć szczera zrobi z ciebie oficera. Się da się zrobi. Każdy od dziadków się dowiedział gdzie on że z kolegami zakopał swą fuzję po wojnie i dalej w wykopki. A i armia radziecka coś tam zostawiła przecie. No to przeryli Raszówkę. Broń odkopana a przy okazji to się dzięki temu trochę okopów nakopało.



Hetman wzion i przeczytał proklamacje niepodległości czy jakieś inne tam pismo



Radosne siły rebelii


Wybraliśmy swego hetmana polnego. No mało demokratycznie ale najgłośniej krzyczał, znaczy gardło ma mocne, a jak ma mocne gardło, znaczy dobrze pije, znaczy Polak jest. Ale dziwny był. Nie powiem, dziwny był. No niby baranica na nim z daleka jakby była jakaś. Może uciekinier jakowyś albo przesiedleniec z podhala. Tak po ciuchu wnosząc. Ale trochę z ryja dziwny. Jakiś czarniawy jakby. Za stary na syna Olisadebe, to cholera dylemat nastał, kto on zacz. Ale po naszemu gada bez jakiegoś akcentu. Musi być nasz. Może ja jakaś w nim krew gruzińska płynie. A może matka się gdzieś zadała z jakimś studentem z Etiopii czy coś. Ale dobra, niech będzie. Wszyscy wiedzą, że nasz naród jest z tolerancji znany na całym świecie o ile który dobrze pija a on to wyglądał na takiego, co to daje rady.



Precesja w drodze na dworzec



Gdzie jest Krzyś?!!


Nasze siły rewolucyjne udały się spod ratusza, gdzie proklamowaliśmy wolność dla nas i naszych znajomych i innych, którzy raczą nas zasponsorować do miejsca o kryptonimie resp. Wiedzieliśmy, że siły wierne zakłamanemu rządowi się zbroją i przygotowują do kontrofensywy. Trza na było sprytnego planu by przegonić zasrańców. Niby rodacy, ale fanatyczni jacyś. Jeszcze ich nauczymy jak w łapę brać trzeba a i w ryj od czasu do czasu.



Jesteśmy dobrze zaopatrzeni w drobne spożywcze wiktuały niezbędne w każdej rebelii

My pracownicy szczebla podstawowego instytutu fizyki doświadczalnej, w większości pracownicy z katedry konserwacji powierzchni płaskich utworzyliśmy oddział Pluton, co by nawiązać do miejsca pracy a i dać do zrozumienia, że jak pierdolniem to wióry będą lecieć a skazić ideami swymi potrafimy, że hohoho. Jednogłośnie wybraliśmy naszego majstra Radzieja, znanego w mieście pirata drogowego na herszta naszej komandy. Było nie było jakaś inteligencja w rebelii być musiała, a to my właśnie za zadanie sobie daliśmy podnieść ducha bojowego naszej rewolucji.



Radość z wolności rebelianta


Wznieśliśmy hasła „gdzie jest Krzyś” i unieśliśmy naszą relikwię w postaci krzyża. Ona nam dawała moc prawie nieśmiertelności a moc była z nami okrutna a morale i zapała jak w krucjacie krzyżowców swego czasu, tylko my lepiej ubrani byliśmy. Szliśmy z onym, śpiewając pieśni nastrojowe a krzewiące zapał bojowy naszych braci i sióstr do walki z ciemną stroną mocy.



Szturm na Dworzec przebiegał spokojnie


Nasze pierwsze zadanie, to zdobyć stację kolejową. To poszlim. Niczym procesja do Częstochowy, ze śpiewem i krzyżem na czele. W końcu trzeba nawracać innych czy tego chcą czy nie na jedynie słuszną drogę. A bez lęku szliśmy, bo i dlaczego jak moc jedi z nami była. Więc głośno a otwarcie parliśmy do przodu. Z pieśnią religijną „chciałbym cie mydlić mydełkiem Fa” zdobyliśmy dworzec. I tylko uciekające kopyta lojalistów było widać między krzakami. Zapewne nie chcieli być mydleni, brudasy jedne niemyte.



Posterunek obserwacyjny na dachu Dworca



Na czatach


Dworzec nasz i cisza… Jakieś hałasy tuż obok koło ratusza/ambasady. Ktoś kogoś goni, strzela a u nas sielanka. Się chłopy opalają na dachu dworca. Ogólnie piknik rodzinny się zrobił. Tu i ówdzie jakieś podgrupy i śpiewy podnoszące morale. Nasz herszt znudzony śle co jakiś czas informacje do hetmana, że byśmy się zabawili. Oni tam zdobywają budynki sztabu i zbrojowni i się bawią na całego cwaniaki jedne. Ktoś nawet pal szykował, by staropolskie igraszki z nadziewania przypomnieć. Tak zresztą przecież narodziła się tradycja szaszłyka przecież. Nasz to wynalazek z dawnych czasów przecie.



Jest impreza, bo jak nie jak tak


Dostajemy rozkaz by ruszyć do sztabu. Pluton formuje procesję i ruszamy oczywiście ze śpiewem na ustach. Po drodze spotykamy nawiedzonego armijnego pątnika, któren udawał się pokuty szukać cokolwiek się znieczuliwszy jakowymś nektarem. Postanowiliśmy, niech żyje, może się nawróci.



Procesja na sztab spotyka pielgrzyma


W sztabie jak to w sztabie, hetman w swej mądrości postanowił, że my jako wiodąca siła mocy możemy spróbować zdobyć szpital, by oswobodzić przebywające tam sanitariuszki i lekarki pragnące dołączyć do naszej rebelii. Jako, że nie wypada białogłowy zostawić w rękach tych psich synów lojalistów, poszliśmy. Nie wiedzieliśmy, że te wredne pachołki imperializmu nie uszanują naszej relikwii. Zaczęli do nas siać, więc odpowiedzieliśmy zmasowanym ogniem w ich stronę. A krzyż stał i dodawał nam motywacji. Ale niestety nasi padali. Bo te w rowach było skitrani zamiast wyjść i stanąć twarzą w twarz tak jako i my to czyniliśmy. Zaczęła się jatka. Zostałem ranny, ale nie tylko ja. Medycy czołgali się by nas opatrzyć sami padając od kul wrażych. Ogarnęliśmy się trochę, podleczeni, zebraliśmy ludzi do szturmu, ale wróg dostał uzupełnienia i większość naszego oddziału poległa w chwale.



Szyk bojowy za relikwią – bo moc jedi jest z name



Pod ostrzałem przy szpitalu… nie mieli szacunku imperialiści zasmarkani



Odgryzamy się im a co…



Hetman polowy udający się swobodnym kłusem na z góry upatrzone pozycje


Przegrupowując się widzieliśmy jak odziały SAS atakują skutecznie ratusz z klamki wygarniając obrońców. Nie mogliśmy ich wesprzeć, bo nie było amunicji a innego oręża nie było w zasięgu ręki. Trudno, polegli w chwale choć głupio się dając podejść…



Ale krzyż w ogniu nie upadł



SAS zdobywa Ratusz



Skutecznie zdobywaja Ratusz


Wracamy po przegrupowaniu do zbrojowni. Tam ładujemy się. I czas nam iść w kolejny bój. Tam też poznajemy naszego duchowego przywódcę. Z daleka myślałem, że to jakowyś duch jest albo lekarz tak na biało ubrany. Ale nie. Duszpasterz jest to w białym ciuszku, podobnym do sukienki noszonej przez niejakiego Benedykta. Ale to nawet nie brat jego. A i pistolet przy pasie jest. Może pop. Choć trochę się czopka nie zgadza, ale ja tam wiem jak się na wojnę duchowni ubierają…



Przywódca duchowy rebelii



W drodze na kolejną misję


Idziemy na kolejna misję. Na polanie koło zbrojowni jakieś potyczki. Nawiązujemy walkę. Przebijamy się w stronę polnej drogi. Giną nasi przyjaciele. Zostaje nas kilku, ja, ibou, Kuba, Horwblower, i jeszcze ktoś. Za drogą wróg. Zaczyna się walka. Wycinamy kolesi i podchodzimy dalej w las. I kolejnych dwóch w krzakach. Zdejmuję jednego, potem ibou kolejnego a tu ucieka dwóch. To biegiem za nimi, niczym rącza łania popylam przez krzaki. Jeden pada od kul. Drugi jak zajączek umyka w las. Olewamy go. Czas na reorganizację. Zgarniamy jakiś ludzi i wracamy do zbrojowni. Chwila przerwy a tu nagle ktoś atakuje nasz sztab. Szybko w las i obchodzimy przez las wroga. Tyralierą powoli czeszemy teren. Zdejmujemy jednego wroga. I znajdujemy naszego herszta rannego. Niestety nie mamy medyka wiec niechybnie zginie nam Radziej. Teren oczyszczony. Znowu się przegrupowujemy.



Wzmocnienia naszych sił – Rewolucja się rozszerza…


Dostajemy zadanie zdobyć jakąś kasę. No kasa dobra rzecz. Zbieramy Pluton i jakiś ochotników i idziemy na opuszczony przez naszych sztab a podobno zdobyty przez wroga. W okolicach jednego z bunkrów łapiemy kontakt z przeciwnikiem. Chwila strzelania i odbijamy, bo to nie jest nasze zadanie. Wchodzimy w las i omijamy sztab i kierujemy się w stronę zdobytej zbrojowni. Zaczynamy walkę. Ale się rządowcy okopali mocno w budynku. Próbujemy w kilku obejść z boku. Początkowo idzie dobrze i rzeź czynimy, ale niestety koło małego budyneczku wybija nas od strony pleców wraży snajper.



W ogniu koło Zbrojowni



Osłona



Napieprzamy wroga jak się da…



Gdzieś tam czai się rządowiec



Nasz herszt Radziej w drodze po kasę


I znowu od nowa…

Zbliża się 15-ta. Wychodzimy z respa i idziemy w stronę dworca bo w końcu tam ma nastąpić szturm. To kluczowe miejsce. Tak dojadą posiłki. Idziemy lasem. Nagle serie dają nam do myślenia, że ktoś się zasadził i wpadliśmy w małą pułapkę. Ale nie z nami, weteranami wiejskich dyskotek, takie akcje. Szybko wybijamy wroga. Ale właśnie rządowi od tyłu rozpoczęli ofensywę na dworzec. Postanawiamy że we czwórkę obejdziemy ich od tyłu i będziemy czynić dywersję. I tak też czynimy. Zdejmujemy kilku, ale reszta już się zorientowała i skierowano przeciwko nam większe środki. Dzielnie, bo dzielnie ale z powodu ran padamy po kolei. Ostatni Marcin pada jak mu się amunicja kończyła i po bagnet sięgał. Niestety nie zdążył użyć…



Na tyłach wroga atakującego Dworzec



Polegli bojownicy o wolność Raszówki



Ten walczył do końca na bagnety nawet


Koniec.

Siły rebelii jedynie słusznej wygrały i miasto jest nasze. To było do przewidzenia i w zasadzie nie mogło być inaczej. Bo racja była nasza a moc też po naszej stronie więc dziwne, że rządowcy się w ogóle stawiali. Co to oni książek nie czytają a filmów nie oglądali, że ciemna strona mocy zawsze dostaje w dupę. Dziwne, ale trudno. Mają za swoje.



Atakujący snajper rządowy



Przegrali… to do domu teraz czas na obiad…



Podsumowanie.

Trzeba przyznać, że bardzo udana impreza. W dodatku pogoda też sprzyjała, więc w pięknej jesiennej scenki nastała walka. Organizatorzy postarali się i chwało im za to. Wariant sędziów był dobrą opcją. No może nie dla ekipy orgów, bo sami się nie pobawili. Taki minus. Ale trzeba było przyznać, że interweniowali na każde żądanie. Mieliśmy także sposobność skorzystania w przypadku kogoś, kto się kulom nie kłaniał i dopiero interwencja orga zmusiła go do pójścia tam gdzie zwykle trupy chadzają.
Niestety ilość sędziów nie była aż taka by mogli być wszędzie. To jest niemożliwe i zjawisko T1000 istniało po obu stronach. Nas jako Formację nie dotyczyło to aż tak. Może jakiś sporadyczny przypadek, poza tym gdzie org zainterweniował ale to i tak margines. Ale słyszeliśmy wiele krzyków i przekleństw po obu stronach.



Powroty z wojaczki…


Początkowo nie za bardzo jasne zadawały mi się założenia scenariusza. Bo tak po prawdzie to tylko twórcy zawsze one są logiczne i zasadne, gorzej w uczestnikami z różnych powodów. Ale mimo wszystko był jeden newralgiczny problem samego scenariuszu. Zdobycie dworca i utrzymanie go gwarantowało sukces. I to nawet nie jest istotne, że nas było więcej, ale miało pewien wpływ. W dodatku mieliśmy go bliżej od respa, co z taktycznego poziomu było dla nas lepiej. Myślałem, że dworzec to będzie rampa. Rozlokowanie do respów prawie jednakowe. A teren jest cholernie trudny do obrony, bo brak budynków i atak z każdej strony jest możliwy. I wystarcza tylko z lasu wyskoczyć.

Sama zasadność zdobywania szpitala była średnia, bo bez tego budynku czy z nim i tak przewaga była po naszej stronie. Ale ogólnie fajne zadanie z punktu zajęcia sił. Łatwo się tam jest bronić i zajmowało to sporo naszych sił. W zasadzie nawet 3 osoby mogły się tam skutecznie przez dłuższy czas bronić.



[b]Pamiątkowe foto z duchowym przywódcą rebeliantów…[b]


Tak czy inaczej jak to na Raszówce walka potoczyła się w różnych miejscach i dobrze. Bo wroga można było znaleźć dosłownie wszędzie mimo, że liczebnie był słabszy.

Sytuacja obrony/zdobycia budynków byłaby jeszcze ciekawsza gdyby albo dać zasady Raszówek szczupłego albo wprowadzić że do budynku wchodzi się tylko z klamką. Ale pogoda była już trochę nie za bardzo na ten rodzaj replik i rozumiem obawy orga co by się mogło dziać przy innych zasadach. Względy bezpieczeństwa to także ważna rzecz.

To była dobra impreza. W dodatku z możliwością przebrania się a to się nie za często zdarza. U nas fantazja było dobra i wyglądaliśmy kolorowo. Szkoda że inni bardziej na czarno śmigali. Bawiliśmy się dobrze. Co nie jest dziwne, bo tak chyba mamy w programie. I czy to w przerwach czy też w akcji, której też trochę było, można powiedzieć, że jako Formacja dobrze się nam bawiło. Jesteśmy jebnięci, co wiemy od dawna i dlatego nie dziwi akcja z krzyżem, „gdzie jest Krzyś” i ogólnie pielgrzymkowy charakter. Nie mamy za wiele okazji by się pobawić jako banda Smile Byle w krew nam to nie weszło.

Ja jestem zadowolony i chyba reszta członków formacji też. I choć myślałem, ze więcej ludzi odpadnie do 15, to jednak nie było tak źle po naszej stronie zwłaszcza. Jednak chyba czas do 13-14 będzie się lepiej sprawdzał dla samej dynamiki działań.

To by było wszystko ode mnie. Pozdrawiam członków Formacji PLUTON za przybycie i wspólną walkę i do zobaczenia na Nysie Smile
Gratuluję fortkowi imprezy, organizacji i konsekwencji, bo tak powinno być i tak powinny być robione imprezy jeśli tylko jest taka możliwość. Fajnie było być i porobić Borutę Smile

Fotki:

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Yaro dnia Wto 16:05, 02 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Samodzielny Oddział Szturmowy "RAVEN" Strona Główna -> Wrażenia, relacje etc. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin