P.M.C. TRAINING - VIP PROTECTION & TACTICAL SHOOTING

Yaro

P.M.C. TRAINING - VIP PROTECTION & TACTICAL SHOOTING by E.S.A

I TY MOŻESZ ZOSTAĆ NAJEMNIKIEM!!!

Najemnik – słowo które rozbudza wyobraźnię. We współczesnych czasach to nie tylko były wojskowy wynajęty by obalić jakieś państewko, chronić szejka czy innego bossa. Owszem tacy też są, ale w ten sposób nie jest się już postrzeganym jak jakiś czas temu tak zwane „psy wojny” rozpropagowane przez jednego z bardziej poczytnych pisarzy czyli Frydericka Forsytha w jego powieści o takim tytule. Czasy i sposoby działania najemników się zmieniły. Zresztą i sama nazwa pod jaką się obecnie częściej używa to: P.M.C (Private Military Company, czasami ostatni człon ma inną końcówkę jak np. Contractors i inne).

Czymże są ci P.M.C.? Głownie wysokokwalifikowanymi pracownikami firm ochraniarskich zajmujących się szeroko pojętą ochroną, tak obiektów, jak organizacji, VIP-ów, konwojów humanitarnych i co tam ktoś im zleci. Często zleceniodawcą są rządy różnych krajów i ich zakres działania jest podobny do tego co robią żołnierze, policja czy różnego rodzaju służby specjalne.

Ale najemnicy jakkolwiek ich zwać, to nie jest wymysł naszych czasów. Wojska zaciężne, kondotierzy, bo tak to się kiedyś nazywało to czasy już staro greckie. W późniejszych czasach także byli widoczni na polach walki z różnym skutkiem choć częściej mieli zadania stricte ochronne czy też policyjne. Z czasem potrzeba na ich usługi zmalała a wynikało to z faktu, ze wojska danego kraju były tańsze i coraz lepiej wyposażone i wyszkolone. Czasy powojenne czyli w tym przypadku po II wojnie światowej ponownie stały się dobrym okresem na powstanie i działalność najemników. W szczególności w krajach Afryki czy Azji. I choć na przykład niektórzy mówią o Legii Cudzoziemskiej, że to są najemnicy, to jest to bardzo mylny pogląd. Jest to jeden z oddziałów armii francuskiej w której służą cudzoziemcy.

Współcześnie nie ma już takiej sytuacji jak przedstawiana w „Psach wojny” Forsytha. Kontrakty na ochronę otrzymują firmy jak np. Blackwater, Executives Outcomes, Sandline International czy inne. Mają swoje „zaciężne wojska” i zapewniają pełną obsługę za którą płacą tak firmy jak i rządy różnych krajów. Zakres tej obsługo jest szeroki. W niektórych zakątkach globu zajmują się działaniami związanymi z pacyfikacją i kontrolą nastrojów społecznych w innych ochraniają złoża surowców, firmy, koncerny a nawet pojedyncze osoby, które stać na ich ochronę czy też członków rządów. Działają na całym świecie w miejscach konfliktów i nie tylko. Rekrutują byłych żołnierzy z różnych formacji. Z czym lepszej i bardziej specjalnej jednostki, tym lepiej, bo to stanowi o prestiżu agencji. Poza samą ochroną oferują także szkolenia wszelkiego rodzaju związane z ochroną, taktyką, poruszaniem się pojazdami, obsługą broni czy też pierwszą pomocą. Wszechstronność jest jedną z dewiz takich firm.

I właśnie szkolenia P.M.C. są obecnie bardzo modne i popularne. Odbywają się na całym świecie. Ich zakres jest bardzo szeroki i wielopoziomowy. Bo ludzie w nich uczestniczący to nie zawsze byli czy obecni wojskowi czy policjanci. Szkolenia skierowane są także dla osób postronnych chcących się czegoś nauczyć związanego z militariami, obsługą broni, pojazdów itp.. A nawet dla wojskowych czy policjantów, niektóre formy są nowością, bo założenia i taktyka działań współczesnych najemników jest trochę inna niż to co jest powszechnie stosowane w wojsku czy policji.

Jednym z takich innych szkoleń jest ochrona VIP-a (Very Important Person). Każdy może być VIP-em. Ale postępowanie przy ochronie tej osoby ma swoje zasady, szyki i sposoby postępowania w zależności od sytuacji i zagrożenia a raczej stopnia zagrożenia w różnych miejscach. Form tzw. Personal Protection jest wiele. W zależności, kto naucza i z jakiego środowiska wojskowego, policyjnego się wywodzi czy też w jakiej konwencji był szkolony. Nie ma jednej wersji i to jedynie słusznej. Są ogólne podobne zasady, formacje, sposoby reagowania i wiele innych wspólnych elementów, ale samo działanie pomiędzy dwiema różnymi grupami może być zgoła odmienne lub różnić się szczegółami, które zauważą tylko doświadczeni ludzi. Tak jest odnośnie zachowań, użycia broni, komend i wielu innych czynników.

Ja miałem okazję spędzić trochę czasu na szkoleniu prowadzonym przez ESA (European Security Academy) z siedzibą we Wrocławiu (http://www.euseca.com/pl). Szkolenie zawierało P.M.C VIP Protection, Tactical Shooting oraz szkolenie paramedyczne związane z działalnością w terenie konfliktów zbrojnych.

Powstanie i historia ESA jest związane z osobą dr Andrzeja Bryla założyciela Akademii oraz Agencji Ochrony Delta a także BAS 3 – militarnej odmiany combat samoobrony. Zainteresowanych odsyłam do Internetu gdzie jest wiele ciekawostek o twórcy ESA. Osobą związanym ze sztukami walki a głównie z taekwondo postać ta powinna być znana obowiązkowo. Podobnie jak i co niektórym osobom związanych z wojskiem polskim.

VIP Protection jak sama nazwa mówi jest ukierunkowana na ochronę VIP-a. W szczególności przez uzbrojone grupy ochrony. Jest to działanie zespołowe gdzie każdemu jest przydzielone określone zadanie w szyku. Po co takie szkolenia? Ano z prostej przyczyny, że ochrona VIP-a szeroko rozumianego jest obecnie coraz bardziej popularna. W że tak powiem, w przeddzień Euro, do polski przybędzie sporo osób, które takiej ochrony będą potrzebowały. A więc potrzeba będzie osób wyszkolonych w takiej właśnie opcji. Ma to oczywiście swoje przełożenie finansowe. Bo osoby z ochrony osobistej zarabiają zdecydowanie więcej niż pan „słup” stojący gdzieś pod ścianą czy nawet pilnujący drzwi. I dlatego warto zainwestować i inwestuje się w takie szkolenie. Jego zakres to nie tylko chodzenie dookoła VIP-a ale także obsługa broni w różnych sytuacjach. Tak długiej jak i krótkiej. Oraz to co określa się jako Tactical Shooting.

Sama ochrona, to działanie grupowe. To co czasami mamy okazję pooglądać na filmach jak to jeden swym ciałem chroni VIP-a jest cokolwiek naciągane. Choć czasami tylko jedną osobę widać, to nie znaczy, że jest on sam. A w miejscach specjalnego zagrożenia działa zawsze cały zespół. Oczywiście nie oznacza to, że nie szkoli się do indywidualnej ochrony. Szkoli się i takich kursów jest bardzo dużo.

Na zachodzie są organizowane takie szkolenia, czego chyba najlepszym przykładem są szkolenie z Chrisem Costą których fragmenty można znaleźć w necie. Oczywiście są to drogie jak na nasze warunki kursy. Ale mimo tego jest ich sporo i cieszą się sporą popularnością w różnych środowiskach. Szkolenia ESA są zdecydowanie tańsze mimo, że skierowane do uczestników z całego świata. Na tym kursie także byli przedstawiciele różnych krajów jak Belgia, Niemcy, Grecja, Estonia, Rosja, Ukraina. Na innych bywali z innych krajów Europy czy świata. Nasze ceny są zdecydowanie bardziej korzystne a poziom szkolenia nie odbiega od tego co można dostać na świecie. W szczególności, że ESA posiada własny ośrodek szkoleniowy na 150h terenie wyposażonym w bazę noclegową, sale wykładowe, strzelnice, pas taktyczny i tereny do szkolenia samochodowego. Poziom merytoryczny zapewnia międzynarodowa kadra instruktorów wywodząca się z różnych jednostek specjalnych.

I przyznaję, że nie zauważyłem by jakościowo było to gorsze od tego co można zobaczyć na klipach ze szkoleń Chrisa Costy a że zdarzało mi się być na kilku innych, choć fajnych i ciekawych, to jednak daleko było im do tego co miałem okazję obserwować we made In ESA. Tak pod względem merytorycznym jak i jakościowym o zapleczu nie wspominając.

Większość ludzi z asg uczestniczy w różnych szkoleniach. Tak robionych przez ersfotowców jak i przez różne firmy, organizacje, grupy które się tym parają że tak powiem zawodowo. Różnie to jest. Różnie takie szkolenia wyglądają z przyczyn wszelakich, ale są i ludzie się mniej lub lepiej szkolą. I nie zawsze szkolenia, treningi mają odwzorowywać pole walki ASG bo częściej są nastawione na działanie w realu i z prawdziwą bronią. Taktyka, forma szkolenia, zasady postępowania są różne. Ich akurat opisywać nie zmierzam, bo to lepiej oglądać czy też przeżyć to niż o tym czytać. Tutaj będzie bardziej fotorelacja niż sama relacja. Oczywiście miałem możliwość poobserwowania różnych wersji innych niż te które sam przyswajałem. Tak było np. w szkoleniu CQB. Drobne różnice w poruszaniu grupą, są mniejsze lub większe a zależy to zawsze od osób które takie szkolenie prowadzą. Samo strzelanie z ostrej, jak się już trochę strzelało z broni palnej, nie robi wielkiego wrażenia choć zawsze jest to jakieś waw! Ale też jest to kwestia ile i czy w ogóle. Za to spore wrażenie zrobiło na mnie szkolenie paramedyczne w szczególności w wersji praktycznej. To nie jest to o czym mówią na szkoleniu z pierwszej pomocy. Kupa wiedzy teoretycznej poparta od razu praktyką i praktyką i praktyką. Plus zadania taktyczne z elementami tryskającej krwi i zasadzkami robionymi przez wrednego terrorystę…

Jedyną rzeczą, która mi nie pasowała to wykorzystanie w egzaminie markerów paintballowych. Może jestem już zboczony, ale repliki asg lepiej by się sprawdziły i są bardziej rzeczywiste. Choćby dlatego, że trzeba zmieniać magazynek, że o wyglądzie nie wspomnę. Oczywiście, co można zobaczyć na fotkach wykorzystanie FX-ów jest jak najbardziej słuszne i nawet dobrze wygląda mimo niebieskiego ich koloru. A używa się jak prawdziwą w dodatku sieje gumą, co napastnika może słusznie zaboleć jak oczywiście zostanie trafiony. Zresztą rozmawiając z Bartem Brylem dyrektorem ESA, sam się zastanawiał jakby to się mogło sprawdzić. Ja uważam że jak najbardziej by się mogło, ale jak wspomniałem może ja jestem zboczony w tej materii Smile

Czy wartko wydać sporo kasy na taki kurs. Jak się ma, to jak najbardziej. Jak się nie ma, to warto nazbierać. Owszem, cena to dobrej klasy aeg marki PTW czy jakaś wypasiona gazówka Ra-Techa. Ale tego rodzaju wiedzy nie nabędzie się z książki, TV czy nawet z Internetu a i koledzy też mogą niewiele pomóc. Ci co ją posiadają, raczej ot tak nie przekazują. Dla tych, którzy są związani z ochroną, to kolejny etap doświadczenia zawodowego. I to cennego doświadczenia. Oczywiście, dla niedzielnego zjadacza asg, takie szkolenie może się wydawać zbędne i absolutnie niepotrzebne i owszem, czemu nie. Nie każdy musi i powinien bywać na takich kursach. Ale z czasem, kiedy się człowiek dłużej bawi zabawką zaczyna chcieć czegoś więcej i szuka. Czy to możliwości postrzelania z ostrej czy właśnie takiego kursu. I takie kursy są i to u nas w Polsce i można się dobrze przez kilka dni pobawić i nauczyć czegoś z dobrego źródła i dobrej jakości. Czy takie coś się przekłada na ersoftowe pole walki? Czasami pada takie pytanie. A musi? Ja tam swoje wiem, ale nikogo do niczego przekonywać nie zamierzam, bo to takie specyficzne hobby, w które można się bawić jak się chce i ile się chce i w takiej wersji jak to komu pasuje o ile jest w ogólnie przyjętych zasadach PASG.

Więcej fotografii: [link widoczny dla zalogowanych]

Yaro

http://www.youtube.com/watch?v=RIadzfBMbtk